Niezależnie od tego, czy traci się dziecko w połowie ciąży, na jej początku, czy już po porodzie, każdy rodzic przechodzi tę stratę absolutnie indywidualnie. W takich chwilach otoczeniu jest ciężko odnaleźć się w obecności rodziców w takiej żałobie…
Rzeczy, których nie powinno się mówić osobie po stracie bliskiej osoby
Okres Świąt Bożego Narodzenia, jest jednym z trudniejszych dla tych, którzy musieli pożegnać drogą i bliską osobę. Oczywiście jest wielka różnica między tęsknotą dorosłej osoby za zmarłym rodzicem, dziecka za babcią, żony za zmarłym mężem. Jest jednak tęsknota, której nie będzie w stanie zrozumieć osoba, która jej nie doświadczyła.
Gdy dowiadujemy się, że nasze długotrwałe starania zaowocowały i oto w drodze jest nasze maleństwo, radość zalewa serca rodziców. Plany, przygotowania, zmiana trybu życia na jeszcze zdrowszy, obawy przed tym, czy sobie poradzimy w nowej roli…
Tematem tabu jeszcze jest utrata ciąży, choć nie jest to przecież sprawa, której należy się wstydzić. Takich przypadków jest niestety bardzo wiele na całym świecie, a ich powody są bardzo różne. Rodzice po stracie wyczekiwanej ciąży cierpią niebywale, choć utarło się mówić, że matka cierpi bardziej, niż ojciec i to nad nią roztaczana jest opieka psychologiczna. Należy jednak pamiętać, że choć to twardy facet, też cierpi, ma prawo płakać i po swojemu przeżywać żałobę.
Jakich rzeczy lepiej nie mówić osobom po stracie dziecka? Nie może być chyba nic gorszego, niż usłyszeć “nie martw się, jeszcze urodzisz”. Tak, być może pojawi się jeszcze niejedna ciąża, jednak TEGO dziecka już nie ma i nie będzie. Mając w przyszłości gromadkę dzieci, w głowie będą pytania, jak TAMTO by teraz wyglądało, jakie by było, co lubiłoby jeść na śniadanie…
“Nie gadaj już o tym, nie rozmyślaj, bo się tym zadręczasz”. Skoro ktoś mówi o swojej stracie i bólu, to już nawet obojętnie, czy chodzi o zmarłe dziecko, czy rodzica, współmałżonka, rodzeństwo, przyjaciółkę, czy choćby czworonożnego członka rodziny, który był najwspanialszy na świecie – nie można w ten sposób zbywać osoby w żadnej żałobie. Pamiętajmy, że rozmowa o tym, nazywanie swoich emocji i myśli bardzo pomaga wprowadzić je do swojego życia, z czasem oswoić, umiejscowić tam, gdzie nie będą uwierać aż tak bardzo. Wystarczy po prostu być, wysłuchać, w razie potrzeby utulić, razem popłakać lub po prostu razem pomilczeć.
“Weź się w garść, przecież już swoje przeżyła” – często dotyczy osób ze starszych pokoleń, które odeszły z racji słusznego już wieku. To wszystko jednak nie oznacza, że 55-letnia córka nie będzie się czuła w chwili pożegnania, jak pięcioletnia dziewczynka, która chce do mamy lub taty! Jesteśmy wszak pod opieką rodziców, póki żyją (zakładając, że utrzymywane są rodzinne relacje). Po stracie rodzica, czy opiekuna cierpimy niezależnie, czy mamy 16 lat, czy 61 lat.
“To tylko ciało, pozwól odejść” – w chwili śmierci lub podczas ostatniej drogi. W tak dramatycznych chwilach chyba najtrudniej jest pogodzić się z tym, że ten obraz widzimy po raz ostatni w życiu…
Tak, ziemska powłoka, która pozostaje po istnieniu, gdy dusza je opuszcza. Jednak my to ciało kochamy, jest nam drogie, bo nadało naszym zmysłom i poznawczym zdolnościom na zrozumienie i zapamiętanie formy, głosu, zapachu, ciepła i energii ukochanej istoty, która była w nie ubrana.
To właśnie TO ciało mieliśmy pielęgnować i kochać aż do śmierci, gdy pojawiło się w naszym życiu, to właśnie TO ciało przez lata było, gdy zasypialiśmy i budziliśmy się rano, to ONO dawało nam rozkosz, bezpieczeństwo i siebie, a także to ONO się nami opiekowało, było zmęczone, gdy my smacznie spaliśmy i to ONO własną piersią nas broniło, niczym Superman…
To nie jest TYLKO CIAŁO, a wszystko, co poznaliśmy naszymi zmysłami, a reszta w obliczu tak potwornej straty, jak dusza i wspomnienie, są obiektem naszych poszukiwań lub prób zrozumienia na dalszym etapie żałoby… Gdy ktoś znajduje się na drodze, na której zdaje sobie sprawę, że TO CIAŁO widzi ostatni raz w swoim życiu, że już nigdy więcej się to nie stanie, pęka serce i trudno jest wówczas rozstać się z ciałem – jedynym dotykalnym, wyczuwalnym dowodem istnienia, które jest właśnie odbierane na zawsze… Chcemy jeszcze chwilę, nieco dłużej, ostatni raz, bo to będzie musiało wystarczyć na resztę życia…
O tym pisałam ostatnio: LISTY OD CZYTELNIKÓW. „MOJA 6-LETNIA CÓRKA WSZYSTKICH PYTA: CZY JESTEŚ NA MNIE ZŁY?”
Zerknij tutaj: Absurdy koronapaniki mnożą się, jak grzyby po deszczu. Coraz więcej ofiar pandemicznej paniki i świadków przerywa milczenie
Warto rozmawiać: Media obiegła tragiczna wiadomość. Rośnie liczba samobójstw wśród nastolatków