Na redakcyjną skrzynkę mailową przyszła historia, która być może dotyczy sporej części społeczeństwa, od kiedy rząd wydał rekomendację, by w miarę możliwości wykonywać swoje zawodowe obowiązki zdalnie z własnego domu. Pani Marzena opisała, jakie trudności powstały, gdy rozpoczęła zdalną pracę w domu.
Droga pani Redaktor,
Mam na imię Marzena i mieszkam w Zakopanem. Od pół roku pracuję zdalnie, na stanowisku projektanta stron internetowych. Zanim zdecydowałam się przejść na zdalny tryb pracy, kochałam ją i z chęcią szłam do biura. Gdy otrzymałam propozycję pracy zdalnej, ucieszyłam się, gdyż dotarcie do biura zajmowało mi czasem nawet pół godziny, więc w sumie traciłam do godziny na podróż. Byłam przekonana, że pracując w domu, będę w stanie zaoszczędzić czas i mieć go nieco więcej tylko dla siebie. Niestety bardzo się pomyliłam…

Mieszkam z mężem, 14-letnią córką Basią i psem Zbychem, którego córka kocha nad życie. Wstaję rano, około 5:30, by zrobić wszystkim śniadanie, wyprawić męża do pracy, który zawsze rano zabiera Zbycha na szybkie siku, oraz zmotywować Basię do ubrania się, zanim rozpoczną się jej lekcje online. Gdy wszyscy są już ogarnięci i po śniadaniu, sama się ubieram, oczywiście w coś wygodnego korzystając z tego, że przecież nikt z biura mnie nie zobaczy.
Pracę zaczynam około 8:00, a kończyć powinnam o 16:00, gdy wykonam wszystkie zadania, które otrzymuję na bieżąco od szefa, będąc z nim w stałym kontakcie online. Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że domownicy zapominają o pewnej ważnej rzeczy, którą wciąż im tłumaczę… W godzinach pracy, jestem w pracy niezależnie od tego, czy biuro mam poza domem, czy w pokoju gościnnym. Wciąż słyszę od męża, że “skoro jestem w domu, to powinnam to, czy tamto”, że “przecież siedzę w domu, to jego siostra, czy mama mogą wpaść na kawę i ploteczki”, albo że “przecież mogłam wyskoczyć po chleb, skoro siedzę w domu”.
Gdy mąż wraca z pracy, zaraz odrywa mnie od obowiązków służbowych, nie mówiąc już o Basi, która ciągle czegoś ode mnie chce w trakcie lekcji online. O wychodzenie na spacer ze Zbychem nie mam pretensji, bo skoro zdecydowaliśmy się na adopcję psa, gdy przeszłam na tryb zdalny, to biorę na siebie wychodzenie z nim pod nieobecność innych.
W godzinach mojej pracy, często dzwonią członkowie rodziny w różnych, mniej lub bardziej ważnych sprawach, odrywając mnie od pracy, a gdy nie odbieram lub nie podchodzę do dzwoniącego domofonu, słyszę często nadworne “przecież byłaś w domu!”
Nie chcą przyjąć do wiadomości, że od 8:00 do 16:00 mnie po prostu nie ma, jakbym była w biurze, do którego szwagierka nie wpadała na kawusię, i z którego nie “wyskakiwałam” o dowolnej porze po drobne zakupy. Dla nich jestem w domu i koniec. Mam już dosyć kłótni o to i tłumaczenia, że im więcej czasu będą mi zabierali w godzinach pracy, tym dłużej będę musiała siedzieć przy komputerze!
Jestem już tym zmęczona i mocno zirytowana, bo choć nie spędzam czasu na dojazdach, nie mam go dla siebie wcale. Mam wrażenie, że posypał się w moim życiu jakiś porządek, schemat, który dawał mi poczucie bezpieczeństwa… Czy jest jakiś sposób, by pogodzić zawodową pracę zdalną z ciągłą obecnością w domu?”
Muszę przyznać, że to trudny orzech do zgryzienia, choć zdążyłam już poznać jasne i ciemne strony zdalnej pracy w domowych pieleszach. Zwykle pytania na ten temat dotyczyły kłopotów ze skupieniem się na pracy, gdy otoczenie w niczym nie przypomina biurowego wystroju. Rozwiązaniem w takich sytuacjach jest zminimalizowanie ilości elementów, jakie znajdują się na domowym stanowisku pracy.
W sytuacji, gdy domownicy przestają traktować czyjąś pracę zdalną poważnie dlatego, że wykonywana jest w domu, zalecana byłaby stanowczość w ignorowaniu “rozpraszaczy”, które zwykle nie mają prawa wystąpić w miejscu pracy poza domem, czyli w biurze, czy w siedzibie firmy. Tutaj jednak – w moim odczuciu – dochodzi też brak szacunku do pani czasu, a nawet umniejszanie ważności dotrzymania terminów zawodowych, w obliczu niezaspokojonych potrzeb członków rodziny.
Być może trzeba by już na samym początku zwołać rodzinne zebranie i ustalić jasne zasady, określające przebieg i warunki pani zawodowej pracy zdalnej, oraz konsekwencje ich nieprzestrzegania. Warto też zadać sobie pytanie, czy domownicy tak naprawdę dostrzegają, jak obecnie wygląda cały pani dzień i jakie czynniki pogarszają pani warunki pracy.
Nie jest to sprawa prosta, jednak nie jest bez wyjścia. Warto przedstawić bliskim swoje potrzeby i oczekiwania, oraz wspólnie ustalić nowy harmonogram dnia, by przebywanie ze sobą nie stało się udręką, a wszelkie obowiązki wypełniane były sprawniej i rzetelniej.
Nie jest to oczywiście porada iście wybitnej pani psycholog, a doświadczonej na tym polu pani pedagog, która w praktyce wciąż opracowuje i doskonali strategię efektywnej pracy zdalnej. Muszę przyznać, że dopiero podczas pracy online dostrzegłam, ile jeszcze muszę poprawić w organizowaniu dnia…
Masz pytanie lub historię wartą opowiedzenia? Pisz na adres mailowy redakcji:
DOSEDNA.NEWS@GMAIL.COM
O tym pisałam ostatnio: RUSZYŁA KOLEJNA JUŻ ZBIÓRKA NA RZECZ NIKODEMA I JASIA – DZIELNYCH BRACI, KTÓRZY WALCZĄ Z CHOROBĄ O KAŻDY DZIEŃ. RODZICE WCIĄŻ LICZĄ NA NASZE WSPARCIE
Zatrzymaj się też i tutaj: ZASTĘPY MAŁYCH ANIOŁKÓW ZASILIŁ LEOŚ. REDAKCJA SKŁADA JEGO NAJBLIŻSZYM NAJSZCZERSZE WYRAZY WSPÓŁCZUCIA. ŚPIJ ANIOŁKU…
Nie przegap: EDYTA GÓRNIAK ROZPIESZCZA SWOICH FANÓW. OSTATNI LIVE NA INSTAGRAMIE BYŁ PEŁEN EMOCJI